środa, 31 lipca 2013

Zdjęcia analogowe #2

Długo mogłabym prawić o właściwościach terapeutycznych kręconych chrupków kukurydzianych...


„Miałem zły dzień. Tydzień. Miesiąc. Rok. Życie. Cholera jasna.” 
Charles Bukowski - Szmira




Nie wiem jak Wy, ale ja jestem, byłam i będę "dotykowcem". Nie satysfakcjonują mnie e-booki, audiobooki i inne tym podobne wynalazki. Uwielbiam zwykłe książki. Kocham leżeć w łóżku i przerzucać kartkę za kartką, rozkoszując się dźwiękiem i zapachem papieru.
Podobnie ze zdjęciami.  Fotografia cyfrowa bardzo ułatwiła życie fotografom, ale moim zdaniem narobiła też sporo szkód. Dzisiaj robi się pięć tysięcy zdjęć, po to żeby wybrać 200 może 300 i dać do oglądania, np. nowożeńcom, którzy może to przejrzą a może i nie. Natomiast rodzina i znajomi będą w myśli przeklinać fotografa za to, że muszą siedzieć dwie godziny i nudząc się niemiłosiernie, oglądać -dziesiąt albo -set niemalże identycznych ujęć. No w każdym razie ja tak mam. Być może są i tacy co to lubią.
Rozleniwiliśmy się... Nie chce nam się myśleć nad ujęciem, poprawnymi ustawieniami aparatu, oświetleniem...
Poza tym nie ma dla mnie nic przyjemniejszego, niż oglądanie zwykłych papierowych fotografii. A te które sama wywołałam kilka lat temu sprawiają mi jeszcze więcej radości.










Kiedyś nie było Photoshopa... Ale mistrzowie ciemni, za pomocą powiększalnika i kawałków papieru potrafili zdziałać cuda o których dzisiejszym grafikom się nie śniło. Też się bawiłam. Wyszło średnio, ale czego się dowiedziałam przy tej okazji, to moje.






















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz