wtorek, 30 lipca 2013

Tyflografia cz. II


Druga część dyplomu jest próbą przedstawienia sposobu widzenia świata z wadami wzroku. Na podstawie książek okulistycznych i wykładu okulistki, który odbył się w tyflogalerii PZN, podjęłam się interpretacji tego tematu.


Stworzyłam postać fikcyjną. Bohater filmu jest osobą niewidomą, która pokonuje znaną sobie trasę do Polskiego Związku Niewidomych w Warszawie. Nagle w autobusie odzyskuje wzrok. Zaczyna widzieć, ale przy tym doświadcza wad wzroku. Cały czas podświadomie zmierza we właściwym kierunku, jednak dodatkowe, nieznane bodźce sprawiają, że jest wystraszony i zdezorientowany...




Jest to film informacyjny. Jak i cała praca dyplomowa. Chciałam nie tylko przedstawić widzącym świat niewidomych i słabowidzących, ale też pokazać jak widzący postrzegają niewidomych. Wzajemne poznanie jest drogą do zrozumienia i wspólnej, bezproblemowej egzystencji.

Cała praca cieszyła się dużym zainteresowaniem. Z jednej strony to bardzo dobrze, z drugiej jest to dowód, że ludzie bardzo niewiele wiedzą na temat życia niewidomych.
Tłumaczyłam komisji i wszystkim, którzy przyszli na moją obronę, czym jest monitor brajlowski albo czytnik kolorów. Pokazywałam standardowe tyflografiki i alfabet brajlowski. Gdyby nie to, że pospieszał mnie prodziekan, mogłabym długo opowiadać o ciekawostkach, o których jeszcze rok temu sama nie miałam pojęcia. A właśnie... dla nas to ciekawostki, dla niewidomego podstawowe pomoce, ułatwiające życie.

Jest jeszcze trzecia część tej pracy magisterskiej... Część teoretyczna. Potraktowana na mojej uczelni machnięciem ręki, a wcale nie najmniej ważna. "Życie i kultura osób niewidomych oraz ich wpływ na sztukę". Przytoczę kilka fragmentów.

(...)Idąc z duchem czasu, zaraz po utwierdzeniu się w przekonaniu, że pozostanę przy wybranym temacie, postanowiłam zapoznać się z zasobami internetowymi. Jeden z częściej poruszanych tematów to: „Powiedziałem «do widzenia» do osoby niewidomej i co teraz?”. Najzupełniej nic. Osoby niewidome same używają zwrotów „pójdę obejrzeć”, „czytałem książkę”, „do zobaczenia”, etc. W dużej mierze to skrępowanie w głosie i zachowaniu przeciętnego śmiertelnika sprawia, że niewidomy może poczuć się w jakiś sposób urażony. Zachowujmy się wobec nich naturalnie!(...)

(...)Kolejny problem: niewidomy stojący przed przejściem dla pieszych może, ale nie musi potrzebować naszej pomocy. Warto zapytać, zanim zaczniemy ciągnąć Bogu ducha winnego człowieka za rękę i na siłę przeprowadzać przez ulicę, czy ofiara naszej nadgorliwości faktycznie pomocy potrzebuje.(...)

(...)Z książki Tadeusza Majewskiego Psychologia niewidomych i niedowidzących dowiadujemy się, że niewidomi w przeszłości mieli duże problemy w zakresie rozwoju psychologicznego i fizycznego. Wynikało to, jak napisał Majewski, między innymi z niektórych koncepcji filozoficznych, a zwłaszcza z determinizmu, według którego wszystkie zdarzenia łączą związki przyczynowo-skutkowe. Idąc za tym stwierdzeniem, sami możemy się domyślić, że osoby niewidome były najczęściej szkalowane, dyskryminowane i przypisywano im cechy wynikające z domniemań na temat ich upośledzenia, a nie mające związku ze stanem faktycznym. „(…) tłumaczono to przekleństwem lub karą Bożą za grzechy, przeznaczeniem, itp.”1. Podążając tym torem rozumowania, ludzie przypisywali takim ludziom pewne negatywne cechy, np. okrucieństwo, popędliwość, bezwzględność i podobne. Z powodu tendencji do rozbieżności myślenia ludzkiego, jednocześnie niewidomym przypisywano cechy zgoła pozytywne: anielską dobroć, czystość, jasnowidzenie, prorokowanie, pobożność. Dopiero wraz z rozwojem medycyny, poznanie przyczyn umożliwiło zweryfikowanie poglądów na ten temat. Chociaż odnoszę wrażenie, że nie do końca. W dalszym ciągu uważa się, że niewidomi są obdarzeni nadnaturalnym słuchem, zdolnościami muzycznymi lub też zostali „pokarani przez Boga”. Przesądy podążają za nami przez wieki. Pomijając nieliczne jednostki, które z racji, np. urodzenia miały możliwość rozwoju, niewidomi nie byli w ogóle brani pod uwagę, jeżeli chodzi o pracę, naukę i rozwój. Zmiany zaczęły następować po zapoznaniu się społeczeństwa z dziełem Denisa Diderota List o ślepcach na użytek tych, co widzą.(...)

(...)„Najbardziej uderzyła mnie jego niezwykła zdolność do wykonywania różnorodnych czynności”(Diderot "List o ślepcach na użytek tych, co widzą") – czy i nas to nie dziwi? Ludzie niewidomi są samodzielni. Oczywiście, że znajdując się w nieznanym otoczeniu, potrzebują pomocy, ale w codziennych czynnościach, w oswojonej przestrzeni radzą sobie doskonale. Diderot wspomina o pewnego rodzaju pedanterii niewidomego, którego opisuje w swoim liście. Jest to oczywiście w pełni zrozumiałe. Rzeczy powinny mieć swoje miejsce. Dla niewidomych jest to niezwykle ważne, jeżeli chodzi o bezproblemowe funkcjonowanie. Należy również pamiętać o uszanowaniu samodzielności i autonomii osoby, która straciła wzrok. Wsparcie w tym przypadku polega na poczuciu wartości i sprawności w codziennym życiu, nie należy we wszystkich drobiazgach wyręczać niewidomego. Każdy lubi się czuć potrzebny. W dzisiejszych czasach ogromną rolę odgrywają pomoce techniczne, które w znacznym stopniu ułatwiają niewidomym i słabowidzącym wykonywanie prostych z pozoru czynności. (...)

(...) chcę przytoczyć fragment wywiadu z Barbarą Szymańską,wiceprezes Fundacji „Audiodeskrypcja”, która w wieku 21 lat straciła wzrok:„B.Sz.: Jak już mówiłam, obecnie nie mam nawet poczucia światła. Jednak wbrewpowszechnemu przekonaniu, iż osoba niewidoma ma przed oczami czarny kolor, ja w poluvwidzenia mam wszystkie odcienie białego, szarości i czerni, przeplatane połyskującymi refleksami. Czasem wszyscy wokół narzekają, że jest szaro, ponuro. A mi jest tak jasno, że oczy muszę zmrużyć. Tak ostrej bieli nigdy nie widziałam, nawet jak byłam osobą widzącą. Czasami pojawia mi się przed oczami biała świetlista kula. Przypomina ogromną żarówkę. Muszę wtedy zacząć myśleć o czymś innym, by o niej zapomnieć. Te kolory nie zależą od nastroju, ale wpływają na moje samopoczucie. Zawsze lepiej, jak mam biały dzień. Wtedy jest on taki lekki. I zimą mogę dzięki temu czuć wiosnę. Bywa też, że od góry obraz jest biały, od dołu czarny lub na odwrót, ale wtedy czerń stwarza odczucie ciężkich powiek. Moje pole widzenia wypełniają świetliste refleksy. Dzięki nim obraz przed moimi oczami jest żywy i głęboki”.(...)

(...)Wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy, że odbiór kultury dla niewidomych jest bardzoważnym elementem życia. Wspólna percepcja różnych dóbr kultury przez widzącychi niewidomych jest wartościowym doświadczeniem dla obu stron. Tematem tym zajął sięAllen H. Eaton, który zgromadził kolekcje przedmiotów specjalnie wybieranych pod kątem możliwości odbioru przez osoby niewidome. Opisał ten zbiór w książce pt. Piękno dla widzących i niewidomych, razem ze swoimi doświadczeniami w kontaktach z niewidomymi oraz informacjami, które przybliżają czytelnikowi ich życie. 
Twórczość niewidomych zapisała się w wielu dziedzinach ludzkiego życia. Ma onapodwójne znaczenie, bo pomijając sam fakt zaistnienia dzieła, to proces twórczy ma charakter kompensacyjny. Może przywrócić harmonię wewnętrzną, spokój, równowagę osobie, która w późnym okresie życia utraciła wzrok. Pozwala też na integrację niewidomego twórcy z widzącymi odbiorcami, umożliwia kontakt i wzajemne poznanie. Zwraca też uwagę na to, że mimo ubytków (niezwykle istotnych, bo czy umiemy/lubimy wyobrażać sobie życie bez wzroku?), można normalnie żyć i nie tylko wychodzić naprzeciw oczekiwaniom otoczenia, ale wybijać się ponad to, co przeciętne. (...)

(...)Marzeniem jest, aby wszystkie muzea i galerie udostępniały niewidomym do oglądania kopie chociaż części swoich zasobów. „Środowisko osób niewidomych i słabowidzących, podobnie jak całe społeczeństwo, jest zróżnicowane pod wieloma względami, a więc oczywiście nie wszyscy chodzą do teatru, kina czy muzeum. Jednak nawet ci spośród nas, którzy mieliby na to ochotę, obawiają się, że niewiele w tych przybytkach sztuki skorzystają, napotykając najróżniejsze bariery”. Obawy, o których wspomina Teresa Dederko, nie są bezpodstawne. W dalszym ciągu duża ilość instytucji nie podejmuje tematu ułatwienia odbioru sztuki niepełnosprawnym. A możliwości jest dużo.(...)

(...)Właściwie niewiele jest dziedzin, które mogłyby w zupełności wykluczyćniewidomego jako twórcę. Ograniczenia, przy rozwoju techniki, mogą wynikać jedyniez wewnętrznych uprzedzeń i braku wiary we własne możliwości. Niewidomi działają jakomuzycy, pisarze, poeci, rzeźbiarze, malarze, rysownicy, fotografowie, aktorzy, architekci.Problem leży jedynie w tym, aby się przełamać, uwierzyć, że mimo braku wzroku, nadalmożna tworzyć w dziedzinie, która najlepiej oddaje nasze emocje i którą po prostu lubimy najbardziej. (...)

(...)Czy niewidomy może być fotografem? To chyba jeden z bardziej kontrowersyjnychtematów. Niewidomy fotograf może wywoływać spore zainteresowanie, uśmiech politowania, zdumienie i niedowierzanie. Ja sama nie mam do końca wyrobionego zdania na ten temat. Jeżeli człowiek ma ochotę coś robić, to dlaczego nie? Ale czy człowiek ślepy, chwytając aparat fotograficzny, będzie się ośmieszał? Czy jest w stanie zrobić coś wartościowego? Fotografia to nie malarstwo, trudno jej dotknąć. Zdjęcie można przetworzyć tak, aby niewidomi i niedowidzący mogli je swobodnie poznawać dotykiem. Są drukarki brajlowskie, które mogą oddać w zróżnicowanych fakturach namiastkę światłocienia, można za pomocą wypukłych konturów pokazać zarysy obrazu. Jednak w dalszym ciągu będzie to tylko cień prawdziwej fotografii. Więc co niewidomy może zdziałać w tej konkretnej dziedzinie?Pete Eckert, niewidomy fotograf, zdjęcia robi w oparciu o słuch, dotyk i wspomnienia. Można powiedzieć, że są esencją ruchu i światła. Ludzie nie wierzą, że jest niewidomy. Natomiast artysta odpowiada na takie insynuacje, że jest wzrokowcem, ale nie widzi. Studiował rzeźbę i wzornictwo przemysłowe, chciał też rozpocząć studia architektoniczne. Niestety utrata wzroku mu to uniemożliwiła. Dopiero jako człowiek niewidomy zajął się fotografią. Zdjęcia robi głównie w nocy, korzystając z długiego czasu naświetlania. „Dźwięk pomaga mu tworzyć mentalne obrazy w głowie, później odzwierciedlane na każdym zdjęciu”. Nie wszystkie jego prace mi się podobają, ale duża część ma w sobie coś stricte fantastycznego i malarskiego. Na swojej stronie napisał, że widzący nie pomagają mu tworzyć sztuki, ale dają informacje zwrotne, na podstawie których robi duże odbitki końcowe.(...)


Doświadczenia jakie zebrałam przez ten ostatni rok studiów, są chyba jednymi z najbardziej wartościowych.

Jeżeli jest ktoś, kto chciałby zapoznać się z całością pracy teoretycznej to chętnie podeślę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz